wtorek, 20 stycznia 2015

Kilka spraw organizacyjnych i książka inna niż wszystkie :)

Po napisaniu wczorajszej notki poprzeglądałam sobie inne blogi. Głównie lifestyle'owe, o książkach oraz jeden bardzo mroczny i niepokojący. Zdałam sobie sprawę, że jeszcze długa droga przede mną. Na razie brak tu jakichkolwiek atrakcji, ale nie myślcie, że idę po najprostszej linii oporu. Po prostu jeszcze totalnie nie odnajduję się w blogowaniu, ale zamierzam szybko nadrobić zaległości. Kiedyś w Dużym Formacie (dodatku do Gazety Wyborczej) przeczytałam, że w dwudziestym pierwszym wieku wygrywają ci, którzy porywają się z motyką na słońce, a uczą się podczas pracy. Muszę przyznać, że jest w tym trochę racji.

Zamierzam zrobić kilka kategorii:
- "Podróże w czasie", czyli pisanina o książkach, które przeczytałam już pewien czas temu,

- "Na gorąco" - recenzje książek, które czytam na bieżąco,

- "Co słychać u Zuzy?" - trochę o mnie, czyli czym się zajmuję, jakie mam plany, co u mnie słychać oraz sprawy organizacyjne :)

- "Słuchajcie, właśnie skończyłam..." - czyli zwykłe recenzje (przeczytałam/obejrzałam/zjadłam i teraz o tym napiszę), nierzadko bardzo na świeżo.

Tylko najpierw muszę nauczyć się robić nagłówki...

Myślę, że to na razie tyle, z czasem, gdy trochę to wszystko rozkręcę, z pewnością wymyślę jeszcze parę kategorii. W ten sposób uda mi się uniknąć chaosu, a blog będzie przejrzysty i czytelny. A może będzie tak, że całkowicie zrezygnuję z tego pomysłu. Wszystko wyjdzie w praniu, pragnę tylko, by czytanie tego bloga sprawiało przyjemność tobie, a jego pisanie - mi :)
Okej, wstęp odrobinkę mi się przedłużył. Już przechodzę do sedna sprawy.


Dziś jest nim książka... "Zniszcz ten dziennik" autorstwa Keri Smith. Inna niż wszystkie, bo nie do czytania. Takiej chyba jeszcze nie było, dlatego jest moją pierwszą książką, o jakiej opinię puszczę w Internet. Nie znam chyba nikogo, kto nie ekscytowałby się tym dziennikiem. Ma go każdy z moich znajomych, mam i ja. Za granicą oszaleli na jego punkcie już dużo wcześniej, bo data wydania jego anglojęzycznej wersji (Wreck this journal) to rok 2007. Na YouTubie można znaleźć mnóstwo filmików, gdzie uśmiechnięci chłopcy i dziewczęta z zapałem niszczą ową nieszczęsną książkę. Tak, niszczą, bo o to w niej chodzi. Na każdej stronie znajdziesz po jednym poleceniu, wszystkie kręcą się wokół destrukcji. Musisz iść z nim pod prysznic, obsmarować go miodem czy wyprowadzić go na spacer. Sposobów interpretacji zadań jest wiele, ograniczać może cię tylko twoja wyobraźnia. Im bardziej kreatywnie, tym lepiej.


Niestety, nie dostąpiłam zaszczytu posiadania polskiej wersji językowej dziennika. Już dawno widziałam go w Internecie i bardzo się na niego nakręciłam, dlatego gdy pojechałam na wymianę do Niemiec i zobaczyłam go w księgarni w Konstanz, stwierdziłam, że muszę go mieć. Gdy przyjechałam z wymiany i poszłam do polskiego Empiku, oczywiście stał już na półce. Może i przepłaciłam, może i ledwo co rozumiem, ale zabawę wciąż mam wyśmienitą.

Jeśli jeszcze nie masz tego dziennika (w co wątpię), uwierz mi, warto go kupić. Nie myślałam, że niszczenie czegokolwiek może sprawić mi aż taką przyjemność. Zwykle nie popieram nawet zaginania rogów książek, tutaj zrobiłam wyjątek. Nawet jeśli na końcu będę zmuszona go wyrzucić (trochę śmierdzi mlekiem, a jeszcze nie byłam z nim na spacerze...), to przecież liczy się frajda, która w tym wypadku jest gwarantowana!

Niżej zamieściłam parę fotografii mojego dziennika. Kolejna rzecz, której muszę się nauczyć - podpisywanie zdjęć!





Tą stronę zrobiłem dzisiaj - wiem, nie jest mistrzostwem świata, a ja na fotografa raczej się nie nadaję, ale przecież podstawą jest frajda! (Dla tych co z niemieckim nie są za pan brat - na tą stronę trzeba było przykleić przedmioty znalezione w domu, w kieszeni albo na ulicy). 


Ta strona jest zrobiona przez moją cudowną wymianową partnerkę, jeszcze w Niemczech. Bardzo kreatywnie, prawda? :)


Tutaj sprzęty biurowe... Czekam, aż wypisze mi się mój różowy marker, wtedy nakleję go na środku drugiej strony. Te białe i brudne kwadraciki to pokrojona na kwadraty gumka do mazania. 


I okładka tego niemieckiego nieszczęśnika. Z boku odrobinę nadgryziony...



Na dziś to tyle ;) Do napisania!
Zuza

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Czas zacząć od początku!

Tego bloga założyłam w 2013 roku, przez dwa lata zgromadziłam na nim imponującą liczbę aż siedmiu postów. Z założenia miał być połączeniem pamiętnika z recenzjami książek, no oczywiście dlatego, że książki uwielbiam - prawdopodobnie jak i ty, skoro tu trafiłeś.

Wyszło jednak tak, że pisałam tylko o tym, co działo się w mojej szkole, jaka jestem w niej nieszczęśliwa i nielubiana, prowadziłam po prostu nudnego, depresyjnego wyżalacza. Kto chciałby czytać o moich, nierzadko wyssanych z palca problemach? Właśnie przed chwilą wykasowałam wszystkie stare posty i zaczynam na nowo, tylko z recenzjami, no dobrze, może od czasu do czasu jakieś małe zwierzenia też się tu znajdą. Mam nadzieję, że tym razem osiągnę regularność i małą grupkę czytelników :)

Trzymam kciuki sama za siebie!

Teraz napiszę coś o sobie. Tylko troszeczkę, bo chciałabym, żeby informacje o mnie wypływały przy okazji, w bardziej naturalny sposób. 

Mam 16 lat (od kilku dni), chodzę do gimnazjum w małej miejscowości w Wielkopolsce. Książki to dla mnie sposób na relaks, odpłynięcie w inny świat, chwilowa ucieczka od kłopotów i trosk. Jeśli nie lubisz ich czytać, mam nadzieję, że uda mi się ciebie do nich przekonać, jeśli je uwielbiasz, super, będziemy wspólnie ekscytować się słowem pisanym. Czytam typowe, popularne młodzieżówki, jak np. Igrzyska Śmierci czy Zostań, jeśli kochasz, ale i fantastykę - Grę o tron, Wiedźmina, prawdopodobnie znajdziecie tu również książki bardziej poważne, albo po prostu przeznaczone dla grupy wiekowej wyższej niż moja - od Kodu Leonarda da Vinci, przez Paragraf 22, na Panu Tadeuszu kończąc. Tak, Panu Tadeuszu, przecież to majstersztyk!

Filmów też się spodziewajcie, Seriali. Płyt, gier, nawet przepisów kulinarnych, jeśli upiekę coś pysznego i zapragnę przekazać przepis wam.

Trzymajcie się ciepło w ten jakże wiosenny styczeń!

Zuza :)